Adama Mickiewicza rozmowa o pracę


Adam Mickiewicz

Jesienią 1839 roku Adam Mickiewicz przebywał wraz z żoną i dwojgiem dzieci w Szwajcarii. Sytuacja materialna poety nie była dobra, więc rozglądał się on za jakąś pracą, która dawałaby mu stały dochód. Dowiedziawszy się, że Akademia w Lozannie poszukuje wykładowcy łaciny postanowił starać się o tę posadę. Tak relacjonował przyjacielowi przebieg procesu rekrutacyjnego.

"Nie mając najmniejszej rekomendacji i znajomości w tym mieście, poszedłem do kancelarii sekretarza akademii.
- Czego pan sobie życzy? — zapytał mnie sekretarz.
- Panie, dowiedziałem się, że akademia tutejsza ogłosiła konkurs na katedrę literatury łacińskiej.
- Tak jest.
- Otóż przyszedłem do pana sekretarza, prosić go o wpisanie mnie na listę ubiegających się o tę katedrę.
Sekretarz zmierzył mnie od stóp do głowy i po długiem wpatrywaniu się, zapytał:
- A któż pan jesteś?
- Byłem niegdyś profesorem podobnego przedmiotu.
- Gdzie?
- W Kownie, panie.
- A jakże się pan nazywasz?
- Adam Mickiewicz.
- To pan Rosjanin czy też Polak?
- Polak, panie.
Na nowo zmierzył mnie od stóp do głowy.
- Od profesora literatury łacińskiej wymagane są wielkie świadectwa akademiczne i potrzebne są warunki bardzo liczne i trudne.
- Wiem o tem, panie.
- Czy pan posiadasz i inne języki?
- Posiadam.
- Które?
- Wszystkie europejskie i niektóre wschodnie.
To moje powiedzenie trochę zmieszało pana sekretarza.
- Język łaciński tyle wymaga pracy w nauczeniu się go, że mnie dziwi ta obszerna wiadomość pana w językach.
Tu nastąpiła nowa pauza i obserwacja widocznie mi nieprzyjazna, wreszcie rzekł:
- Ja nie mogę panu zabronić konkurować. Masz pan papiery, których się wymaga?
Złożyłem papiery i odszedłem bez żadnej otuchy. Zacząłem nawet wyrzucać sobie moją lekkomyślność i zuchwałość w przedsięwzięciu tak dalekiej podróży, której skutek okazywał się być tak niepewnym. Opatrzność jednak przyszła mi w pomoc. " - relację poety zanotował Alojzy Niewiarowicz we "Wspomnieniach o Mickiewiczu".

Mimo tak imponujących kompetencji, polski poeta posadę profesora Akademii w Lozannie dostał przypadkiem i po znajomości. Na stanowisko zarekomendował go skutecznie francuski literat Charles-Augustin Sainte- Boeuve, który Mickiewicza spotkał na wieczorku u Daniel Stern i był pod wielkim wrażeniem naszego wieszcza.

Zobacz także