O wulgaryzmach w literaturze


W. Łuskina, Zagłoba, 1887

Nie dajcie sobie wmówić, że użycie powszechnie znanego wulgaryzmu, w jakikolwiek sposób i w jakiejkolwiek sytuacji, może podnieść wartość artystyczną tekstu bądź być uzasadnione artystycznie przez kontekst sytuacyjny. Użycie wulgaryzmu zawsze i wszędzie jest wyrazem prymitywizmu nadawcy wypowiedzi i potwierdzeniem braku szacunku dla odbiorców. Jeśli brzydkie słowa stosują osoby zawodowo parające się piórem, dają tym świadectwo swej językowej nieporadności.

Swego czasu do problemu nieprzyzwoitych wyrazów w literaturze odniósł się noblista, Henryk Sienkiewicz. Od przeszło stu lat najpopularniejszy polski pisarz, zgodnie z relacją Adama Grzymały-Siedleckiego miał powiedzieć:
"Zrozumiała rzecz, że imię prawdy musi się pisarz czasem udać do pojęć koszarowych, ale do pojęć, niekoniecznie do słownictwa; trzeba popracować głową, by znaleźć godziwą formę językową na wyrażenie tego pojęcia; dobrze się napociłem, zanim Zagłobie wymyśliłem: Całuj psa w podogonie. - Drastyczne tematy powieściowe? - cóż? - finalna faza strawienia pokarmów jest też dokumentem życia, ale mam pewne wątpliwości, czy byłaby dość ponętnym tematem w dziele artystycznym. Zostawmy te zagadnienia analizie naukowej."

Wulgarne dzieła wulgarnych literatów zostawcie tam, gdzie ich miejsce. W rynsztoku.

Zobacz także