Spośród wszystkich sztuk najbardziej doceniana jest sztuka gotowania

foto

Ambrosius Bosschaert, martwa natura

Lucyna Ćwierczakiewiczowa była najlepiej wynagradzaną polską autorką książek w XIX wieku.

Jej wiekopomne dzieło "365 obiadów" wydane w 1858 roku, zostało sprzedane w nakładzie 70 000 egzemplarzy, a honorarium dla autorki wyniosło 84 000 rubli i było znacznie wyższe niż honorarium Henryka Sienkiewicza za "Potop" czy Bolesława Prusa za "Faraona".

Ten ostatni doceniając sukces damy napisał „o czym u nas marzył Mickiewicz, to zdobyła pani Ćwierczakiewicz". Uznanie Prusa budziła także zgodna z duchem epoki działalność społecznikowska Ćwierczakiewiczowej, organizowane przez nią kursy gotowania i zajęcia dla gospodyń na wsi i w mieście, publikowane w prasie poradniki poświęcone pracom w gospodarstwie domowym i modzie. Sama pani Lucyna słynąca z ognistego temperamentu i łakomstwa (ponoć nawet w teatrze objadała się słodkościami), świadoma była swojego talentu i nieskromnie przyznawała: „śmiało, bez zarozumienia co do mojej znajomości kulinarnej powiedzieć mogę, nie mam dziś w języku polskim konkurencji w tym kierunku.”

Do grona wielbicieli twórczości Ćwierczakiewiczowej dołączył po latach także Julian Tuwim. Nabywszy egzemplarz "365 obiadów" tak o nim mówił:
"''Stan bibliofilski tego dzieła był wprawdzie bardzo mizerny, ale nad tą postrzępioną i zatłuszczoną księgą rozkoszy gastronomicznych potrafiłem dumać długie godziny. Dumać - znaczy tu po prostu marzyć najbezczelniej o zrealizowaniu tych wymyślnych przepisów, o urządzeniu orgii żarcia, o zaspokojeniu dziecinnego łakomstwa."
Cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że smaczne posiłki niebywale inspirują do działania, także wybitnych literatów.

Zobacz także