Jak za króla Ćwieczka


     Średniowieczna uczta

Ten związek frazeologiczny bywa używany, kiedy nadawca wypowiedzi chce podkreślić, że coś jest przestarzałe, nienowoczesne, prymitywne. Czasy króla Ćwieczka zaś, to w powszechnym mniemaniu, czasy zamierzchłe.

Badacze próbowali w pomrokach dziejów  odnaleźć legandarnego władcę. Wydaje się, że imię Ćwieczek jest spolszczoną wersją Swiekka władającego niegdyś (przed narodzeniem Chrystusa) królestwem Nordyku, celtyckim państwem ze stolicą w Vindobonie (obecnie Wiedeń).

O humorystyczny, wierszowany opis parządku panującego w państwie Ćwieczka pokusił się wybitny polski poeta Ludwik Kondratowicz.

W utworze "Król Ćwieczek" przedstawił władcę jako sympatycznego safandułę lubiącego pospać do południa, noszącego szlafmycę zamiast korony, uwielbianego przez poddanych. W czasach Ćwieczka lud miał się  oddawać ucztowaniu, a stuknięcia kieliszków podczas wesołych biesiad cenił ponad ponad szczęk oręża i zgiełk bitewny. Za czasów tego króla poddani mieli cieszyć się doskonałym prawodostwem, dzięki któremu w kraju panowała zgoda. Zdolności dyplomatyczne władcy zjednały mu przyjaźń władców sąsiednich krain. Nic też dziwnego, że kiedy Ćwieczek umarł po długim panowaniu, lud pogrążył się w smutku i żałobie.

Dlaczego zatem pokojowe, szcześliwe "czasy króla Ćwieczka" są synonimem prymitywizmu? Może dlatego, że zamiast motywować żyjących wówczas ludzi do wysiłku i odkryć, skłaniały raczej do lenistwa i gnuśności.

Zobacz także