Kto i co wylewał za kołnierz


     Pijaństwo, rycina XIX w

 Szlachta polska była nad wyraz gościnna, a niekiedy wręcz z gościnnością przesadzała.
Do obowiązków gospodarza należało m.in. częstować gości wysokoprocentowym trunkiem i nalewać wino tak długo do kielichów, dopóki gościom starczało sił, by podnosić je ust. Szlacheckie obyczaje w tym zakresie obśmiewało i piętnowało wielu wybitnych Polaków. Wśród nich Ignacy Krasicki w satyrze „Pijaństwo”.

Jędrzej Kitowicz w „Opisie obyczajów za panowania Augusta III” w rodziale „O najsławniejszych pijakach” wspomina m.in. że Karol książę Radziwiłł miał zwyczaj kpić z ociągających się w pijaństwie kompanów: „Skropić kijem z tyłu nieznacznie, pijącemu przybić kielich do gęby aż do zachłystnienia, nalać z tyłu za kołnierz wina leniwo pijącemu, dwom rozmawiającym z sobą z bliska zetchnąć głowy silnie aż do wytryśnienia guzów na czołach, wyrządzać figle sztuczne z obrazą wstydu białej płci - to było najmilszą zabawą Radziwiłła, z trudna kto z jego kompanii wyszedł bez podobnej wyżej wyrażonym obrywki.”

Wspomniane przez Kitowicza „wylewanie wina za kołnierz” było powszechną praktyką stosowaną wobec towarzyszy, którzy nie byli w stanie pić więcej. Zimny trunek wylany na kark otrzeźwiał ich nieco i pozwalał jeszcze raz sięgnąć po kielich.

Ślady pijackich upodobań polskiej szlachty znajdują się do dziś w polszczyźnie. Potoczny zwrot mówiący o tym, że ktoś „nie wylewa za kołnierz”  oznacza, że pije alkohol chętnie i bez umiaru.

Zobacz także