Reymont w szafie jako amant


J. Malczewski, Portret Wł. Reymonta

Przyszły noblista Władysław Stanisław Reymont w młodości parał się wieloma zawodami. Opuściwszy ukradkiem dom rodzinny i mistrza sztuki krawieckiej, który mimo niechęci swego podopiecznego, chciał go uczynić solidnym rzemieślnikiem, Rejment (Reymontem został nieco póżniej) wstąpił do jednej z podrzędnych grup teatralnych. Wraz z nią jeździł po kraju i zabawiał publiczność niewyszukanym repertuarem, grając pod fałszywym nazwiskiem, aby go ojciec nie mógł odnaleźć.

Kolega przyszłego pisarza Wacław Szymborski tak wspominał po latach Reymonta:

"Mniej więcej w połowie sezonu zjawił się u naszego dyrektora jakiś młodzieniec, przedstawił się jako Urbański i prosił o debiut. Warunki zewnętrzne raczej nieprzychylne: niskiego wzrostu, o niedzwyczajnym głosie i wzroku tak krótkiego, że bez szkieł nic prawie nie widzi. Dyrekcja dała mu jednak debiut w Barkaroli Gawalewicza. Wszedł na scenę nieprzytomny z tremy, a że grał amanta, więc grał be okularów, co go do reszty ubezwładniało. Skończył scenę i na pół ociemniały zamiast ze sceny wyjść normalnymi drzwiami, otworzył stojącą obok szafę i wszedł do szafy. Utłukł oczywiście cały spektakl."

Dobrze, że Władysław Stanisław Reymont zdecydował się ostatecznie na karierę pisarza, w której okulary nie tylko nie przeszkadzają, ale wręcz dodają atrakcyjności.

Zobacz także